niedziela, 17 kwietnia 2011

Sadhana

Sławomir Kulpowicz - Sadhana 1989

W języku, który Bogowie zostawili ludziom, słowo "sadhana" oznacza indywidualną drogę rozwoju i samodoskonalenia.

Synchroniczność zjawisk powoduje, że jest to jednocześnie płyta, która można by opatrzeć etykietą "New Age", albo sprzedawać jako najmodniejszy obecnie na dyskotekach Londynu orient-pop, określany mianem "rai-music".
Lecz jak znamy życie i gusta naszych prezenterów, ten prezent od losu zostawią następnym pokoleniom. Co muzyce i tak nie zaszkodzi.
Słuchanie jest jednym z wielu aktów - rozpoczyna doświadczenie, które może wprowadzać w krąg nieznanego, ledwie przeczuwanego. Jah Rusal Non Stop 1989/5

Jak ten prezent od losu brzmi dzisiaj? Jak dla mnie słabawo; pożytek może być taki, że ktoś dzięki tym nagraniom zainteresuje się mantrami, bo warto.




3 komentarze:

  1. Trzeba nie lada samozaparcia aby tą płytę, za jednym podejściem, przesłuchać do końca. Nigdy mi się to nie udało, ale wziąłem kiedyś na dwa, albo trzy razy, i dobrnąłem do końca.
    Kulpowicz, zacny to muzyk, tyle że z okres, przeszczepiania Dalekiego Wschodu, na polski grunt, nudny do orientu, tfuj do obłędu.
    O niebo ciekawsze są jego dokonania z okresu sprzed, fascynacją orientem.
    Nie ma tego dużo do posłuchania. Szczególnie boli brak, większej ilości, nagrań z okresu "The Quartet"

    Miały być edycje Polskiego Radia, ale czy w końcu ukazały się?
    Nie wiem.

    OdpowiedzUsuń
  2. ja znam Kulpowicza z dwóch wydawnictw (drugie chyba następny post); idee bardzo OK, ale muza rzeczywiście trochę nie tego

    OdpowiedzUsuń
  3. Any chance of restoring this link? - it's no longer active - and I would love to hear this!

    Many thanks,

    Eam

    OdpowiedzUsuń