środa, 25 listopada 2009

51 - TOMEK BEKSIŃSKI - URODZINY

Dziś skończyłby 51 lat, brakuje mi jego adycji.

Na swoje 40 urodziny tak pisał o seksie, viagrze i rock'n'rollu

Kilka godzin temu stuknęła mi czterdziestka. Ładna, okrągła liczba. I podobno złoty wiek, jak twierdzą starsi. Młodsi miłosiernie wstrzymują się od komentarza, choć Anja Orthodox powiedziała mi kilka lat temu, że faceci w moim wieku są już po dwóch przecenach. Niewykluczone. Stare mądre powiedzonko brzmi: jeśli mężczyzna po czterdziestce budzi się rano i nic go nie boli, to znaczy, że umarł, O tym przekonam się jutro. Dziś postanowiłem rozpatrzeć swoje lata w odniesieniu do muzyki rockowej. Bo właśnie słuchając płyt, czuję się stary.

Gdy zacząłem interesować się rockiem, miałem niespełna 13 lat. Każdy artysta byt ode mnie co najmniej dwa razy starszy. Tworzona przez nich muzyka fascynowała mnie więc, niekiedy nawet przerażała (ale ja zawsze lubiłem się bać!), a przede wszystkim działała na wyobraźnię i pomagała rozwijać różne zainteresowania.


W następnej dekadzie miałem już ponad 20 lat; wykonawcy nowofalowi i noworomantyczni byli mniej więcej w moim wieku. Śpiewali przede wszystkim o rzeczach, które dotyczyły także mnie. Dlatego tak bardzo wciągnął mnie ten elektroniczny werteryzm. Z wypiekami tłumaczyłem teksty Depeche Mode, Ultravox i Visage. Chłopcy śpiewali o mnie! Mogłem się podpisać pod rzeczami typu Fade To Grey, We Stand Alone, Somebody czy Save A Prayer. Ale tylko wtedy. Teraz większość tych tekstów mnie śmieszy i nawet żenuje, bo wyrosłem już z tego cielęcego wieku, kiedy człowiekiem rządzi burza hormonów. Niedawno spróbowałem posłuchać Depeche Mode i - niczym Grubas z Monty Pythona chciałem wołać o wiadro. Pozostał tylko jeden utwór: Blasphemous Rumoors. Z tamtego okresu broni się głównie Talk Talk i wczesny Ultravox, ponieważ Mark Hollis i John Foxx nie śpiewali o problemach dorastającej młodzieży. Pierwszy z nich okazał się bardzo wrażliwym poetą muzyki z pogranicza rocka, a drugiego fascynował świat science-fiction i relacje człowiek-maszyna. Równie ciekawie prezentuje się po latach Gary Numan. Na resztę spuśćmy zasłonę miłosierdzia.

Na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych kibicowałem artystom żyjącym w świecie zainteresowań podobnych do moich. Na pierwszy plan wysunął się rock gotycki i wszyscy "panowie w czerni" jak Eldritch, Peter Murphy, Carl McCoy, a potem Tilo Wolff i Petr Stepan. Lubię horrory i wampiry, bawi mnie to wszystko, dobrze się czuję w tej scenerii - choć nie traktuję tego serio. Wierzę, że oni też nie. Że też tylko robią to, co sprawia im przyjemność.

Dlaczego współczesny rock do mnie nie trafia? Bo jest to muzyka ludzi dwa razy młodszych ode mnie, którzy noszą czapki ubrane przodem do tyłu, pumpki z krokiem między kolanami, jeżdżą na deskorolkach, słuchają rapu i mają pluskiewki sterczące z nosa. Nie obchodzą mnie ich problemy, ich świat jest dla mnie obcy. Amerykański junk-food z McDonaldsa i KFC zatruł im mózg, a rap wypalił ostatek szarych komórek.

Tak więc, gdy stoję przed półką z kompaktami, długo nie wiem co wybrać. Pamiętam tylko, że dawno, dawno temu na rock mówiono "muzyka młodzieżowa". A ja mam już 40 lat. Starocie znam na pamięć, a wartościowych nowości jest zdecydowanie za mało. Zaś większość tych wszystkich samplowanych rapo-techno-disco-grunge'o-podobnych "arcydzieł" zupełnie mnie nie kręci. Dawniej muzyka była dla mnie jak seks. Zaś na współczesne granie nawet Viagra nie pomoże. Ba, jest zbyteczna! Odtwarzacz kompaktowy sam staje.

wiecej
http://forum.studio-nagran.pl/viewtopic.php?t=5347




DEDICATED TO MEMORY OF TOMASZ BEKSINSKI
Legendary Pink Dots - The Best Ballads-vol. 1-2002



14 komentarzy:

artu pisze...

pass: dzikun
http://rapidshare.com/files/72303531/Ballads-vol._1.rar.html


pass: dzikun

Analogowe ucho. pisze...

OJACIĘPERDOLĘ, ORZESZTYKURWAMAĆ.
To aby na pewno Tomasz to napisał? ;-)
Nie możliwe! To mój tekst, to ja, to o mnie.

Dawniej muzyka była dla mnie jak seks. Zaś na współczesne granie nawet Viagra nie pomoże. Ba, jest zbyteczna! Odtwarzacz kompaktowy sam staje.
UMARŁEM

Pamiętam jak, prezentował "Legendary ....." Nie odrobiłem wtedy tej lekcji. Dziś mam kolejną szansę by odrobić. Odrobię, teraz, już, natychmiast!

Analogowe ucho. pisze...

Legendary Pink Dots w empeczy? NO NIE, kurwa mać NIE!
Idę poszukać, w pawlaczu, i będzie jak bozia przykazała Moment ;-)

konwicki pisze...

Przy całym szacunku dla Tomasza uważam, że przesadził. Dla mnie muzyka new romantic nie straciła wiele ze swojego blasku. A że teksty i aranżacje mogą dziś śmieszyć? Takie były czasy, taka muzyka.
Choć w sumie jestem dużo młodszy, to odbieram to trochę inaczej.

amberin pisze...

Nigdzie nie jest napisane,że we wszystkim musimy się zgadzać z Tomkiem, pewnie sam też tego by nie chciał.W końcu to on uczył nas innego, indywidualnego podejścia do muzyki i nie tylko muzyki.Co nie przeszkadza mi uważać go za przyjaciela.

artu pisze...

Tomasz był jakiś, był wyraźny lubił czasem szokować i pewnie min dlatego wciąż go pamiętamy


rzeczywiście tekst świetny, ciekawe czy mp3playery też stają

tak Różowe Kropki w mp3 to odrobina perwersji, ale czym chata bogata
(nie mam pawlacza)

Analogowe ucho. pisze...

No ja mam, sam zrobiłem ;-)

http://rapidshare.com/files/312474924/Ledzendary_x_6.part01.rar
http://rapidshare.com/files/312485379/Ledzendary_x_6.part02.rar
http://rapidshare.com/files/312495319/Ledzendary_x_6.part03.rar
http://rapidshare.com/files/312505349/Ledzendary_x_6.part04.rar
http://rapidshare.com/files/312514833/Ledzendary_x_6.part05.rar
http://rapidshare.com/files/312525435/Ledzendary_x_6.part06.rar
http://rapidshare.com/files/312535958/Ledzendary_x_6.part07.rar
http://rapidshare.com/files/312546812/Ledzendary_x_6.part08.rar
http://rapidshare.com/files/312557875/Ledzendary_x_6.part09.rar
http://rapidshare.com/files/312569334/Ledzendary_x_6.part10.rar
http://rapidshare.com/files/312572882/Ledzendary_x_6.part11.rar

Legendary Pink Dots (1984) The Tower
Legendary Pink Dots (1985) Asylum
Legendary Pink Dots (1988) Any Day Now
Legendary Pink Dots (1991) The Maria Dimension
Legendary Pink Dots (2000) A Perfect Mystery
Legendary Pink Dots (2004) The Whispering Wall

Niestety, tylko muzyka (cue, loga brak) nic dla oka, bardzo szkoda :-( Ale zestaw płyt to zestaw ich lepszych płyt ;-)

W zasadzie gdyby nie Tomasz Beksiński to muzyką new romantic bym się wtedy nie zainteresował gdyż słuchałem wtedy zgoła innej muzyki. Punk, Heavy Metal itp.
Gość tak cudnie opowiadał o muzyce, muzykę prezentował że nie sposób było nie zainteresować się i polubić.
Tłumaczenie tekstów, cudne. Nagrania z Ep-ek, Maxi Singli cudne.
Po latach, rok temu z audycji wspomnieniowej w Trójce, dowiedziałem się że bardzo lubił grupę Black Sabbath, ba, miał wszystkie ich winyle.
Tak, tak, tak, radio wtedy było inne odrobinę. To se nie wrati Panie Hawranek. A szkoda ;-)

TOM pisze...

Zgadzam się z przedmówcami. Ja też nie zawsze i nie we wszystkim zgadzałem się z Beksą ale o to chodzi - mieć własne zdanie ale też umieć uznać i przyznać cudze racje. Tego trzeba też się nauczyć. Przez wiele lat sporo "jego" muzyki mi nie podchodziło, nie rozumiałem jej, zwłaszcza tej sprzed lat 80-tych, kiedy tak pięknie ilustrował muzycznie, tworzył nastroje i budował atmosferę swoich audycji. Tego mi brakuje we współczesnych rozgłośniach, audycjach - to jest ciężka praca, przygotować się, zaciekawić i wprawić słuchacza w prawdziwą ekstazę. Tego mogą dokonać prawdziwi "szaleńcy" zakochani w tym co robią, autentyczni pasjonaci. To między innymi dlatego Tomka nie da się ot tak wymazać z pamięci, ja osobiście nauczyłem się słuchać muzyki, właśnie od niego i wydaje mi się że to właśnie on nauczył mnie poszukiwać muzyki, dźwięków. I powiem też - new romantic - to jego zasługa, ja pokochałem ten nurt właśnie za sprawą jego audycji i jego fascynacją zespołów z 1-połowy lat 80-tych. A krytyka tej muzyki, także z jego ust - stanowi także dobry przyczynek do rozmowy czym ona była lub nie, i finito. Czasem po latach niektóre grupy, utwory mnie śmieszą, czego nie powiedziałbym z 10 czy 20 lat wcześniej - ale tak jest, zmieniamy się i okazuje się że nie zawsze jesteśmy stali w uczuciach, choć kto wie, może to przekora a w głębi duszy...
Dziękuję że przypominasz sylwetkę Tomka. Ja znam go tylko albo aż z audycji słuchanych przez wiele lat, artykułów i wywiadów. Szkoda że tak mało audycji z jego udziałem zachowało się na taśmach, głos nie do podrobienia, jakaś magia. Ale są też, na szczęście, młodsi, którzy miejmy nadzieję będą trzymali "poziom" Tomka - myślę o Piotrku Stelmachu z Trójki.
Tomasz

Analogowe ucho. pisze...

Zasiał ziarno? Zasiał. Jest plon. Jest. Pięknie.
Dość powiedzieć że przychodził do studia, by swoje audycje prowadzić, odziany w czarną pelerynę. Kompletny odjazd.
"Kilka" płyt ostało się i nadal cieszą i wzruszają, ot choćby Ultravox - Vienna ale też, "konik" Pana Tomasza czyli zespół Moody Blues.

Anonimowy pisze...
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
Anonimowy pisze...
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
Ryszard pisze...

Tomasz Beksiński to spora cześć mojej edukacji ale i koleżeńskiej korespondencji,sporo się na niego powołuję w swoim blogu : http://mojtopwszechczasow.blogspot.com - bardzo go brak dzisiaj, szczególnie, Rysiek,

Anonimowy pisze...

Możecie nie uwierzyć - jestem taki jak On.On jest dla mnie wszystkim - te same klimaty muzyczne filmy przekonania.
Jest jedynym człowiekiem za który płaczę i tęsknię .Nauczył mnie wysublimowanej wrażliwosci i jestem jego gorszą kopia.Jestem samotny - żyję w świecie wyobrażni i snu.Pamiętam go od wczesnych lat 80-tych wtedy byłem nastolatkiem - dziś mam już 43 lata choć był moment że nie planowałem tej chwili.Młodzi nawet nie wiedzą jaki On był wielki...
Piotr

Anonimowy pisze...

Mimo wszystko, uważam wrzucanie nurtu grunge do jednego wora razem z techno, za niesmaczne i niepotrzebne.